wtorek, 28 lipca 2015

Koronacja Królewska Gniezno

 Jak już na początku wam pisałam, nie zrezygnowałam całkowicie za swoich
Zmieniło się jedynie to, że nie uczestniczę już aktywnie w życiu żadnej z grup, tylko od czasu do czasu spotykam się z nimi na jakimś festiwalu.


Jednym z moich zamiłowań jest odtwórstwo historyczne, konkretnie  wczesne średniowiecze, czyli polska pierwszych Piastów.

Taką okazją była właśnie Koronacja Królewska która odbyła się w ten weekend w Gnieźnie.  To pierwsza impreza historyczna Ignacy i wyglądał cudnie w, dość prowizorycznie, przygotowanym ubranku. 
Impreza zaczęła się w Sobotę 25 lipca, choć wiele drużyn, również ta z nami zaprzyjaźniona, przyjechało już w piątek tak z powodu dużych odległości jak i po to by ten wieczór poświęcić przygotowaniu obozowiska i biesiadzie. 

Wszystkie tego typu imprezy mają jakby podwójne dno. To które ma na celu organizator i sponsorzy, czyli promocję czegoś - historii miasta, regionu, muzeum, produktu itp. Drugie to odtwórstwo historyczne oraz możliwość spotkania się, wymiany doświadczeń i biesiadowania. :-)

My zjawiliśmy się z młodym w sobotę rano, nie za wcześnie by nie budzić tych co wieczór niedawno dopiero zakończyli, a młody i tak przywitał wszystkich demonstrując jak głośno potrafi krzyczeć.
Mimo, że pogoda była niezwykle kapryśna dopisali tak wystawcy jak i odwiedzający.

Przez oba dni cudownie towarzyszyła chusta, co wzbudziło powszechny zachwyt. Bąbel wyjątkowo nie tylko nie protestował przy motaniu, ale nawet dał się 2 razy przetransferować na kocyk na którym smacznie spał. 


Co można było zobaczyć przez te dwa dni?
W programie były liczne inscenizacje, turniej wojów, krąg honoru i zdrady, turniej łucznictwo,  rugby, zapasy oraz bitwę. Był też korowód historyczny, z którego ja z młodym w ostatniej chwili się wycofałam z powodu upału. Był pokaz i warsztaty pieczenia chleba. 



Na najmłodszych czekał zwierzyniec,  Królewski plac zabaw w którym dzieci mogły mi nauczyć się tkactwa czy lepienie z gliny. A nieopodal powstawał największy kartonowy zamek. Był też turniej łuczniczy dla dzieci i szkoła fechtunku.






 Nie zabrakło oczywiście wieczornej biesiady i koncertu muzyki dawnej, choć moim zdaniem w tym roku słabo się postarali i tej muzyki było mało.


Niestety nie opiszę wszystkiego ponieważ my tym razem skupiliśmy się bardziej na spotkaniu i rozmowach z dawno nie widzianymi ludźmi, spacerach i ogólnym relaksie. :-P



Przez oba dni można było również podglądać prace rzemieślników i kupować ich wspaniałe wyroby.

Można było zakupić przepiękną ręcznie robioną ceramikę od Mileny z  Gospodarstwa Wysokich Temperatur albo pięknie kute noże, spinki i inne wyroby metalowe od Krzysia z Lipiński Metal Art





Ponieważ uwielbiam pamiątki z takich wypraw i jak każda kobieta, kocham błyskotki,  mój kochany mąż sprezentował mi srebrną zawieszkę błazna i kolczyki. Zakupił je w kłamie z biżuterią artystyczną PilarArt, wy również możecie kupić sobie u nich przepiękny prezent poprzez stronę internetową klikając TU.



 Wyjątkową atrakcją była możliwość zrobienia sobie zdjęcia z podopiecznymi Fundacji Huberta. Fundacja zajmuje się m.in ratowaniem, rehabilitacją i przywracaniem do natury dzikich zwierząt. Zachęcam do zajrzenia na ich stronę i do pomocy, choć jak przyznają to najbardziej potrzebna jest im pomoc fizyczna, ponieważ pracy jest dużo a rąk ciągle brakuje. W tej chwili w ośrodku znajduje się 15 podopiecznych, czworo z nich można było zobaczyć na festiwalu.







To chyba tyle. Mam nadzieję że o niczym nie zapomniałam.
Dziękujemy organizatorom oraz wszystkim wspaniałym, ciepłym i uśmiechnięty ludziom za wspaniale spędzony czas.  

Pozdrawiam, Zaiana




"Podobał Ci się ten post? Daj mi o tym znać i napisz w komentarzu. Jeśli dołączysz do obserwatorów na blogu, będziesz informowany na bieżąco o nowych wpisach. Będzie mi również niezmiernie miło jeśli polubisz mój fanpage na Facebooku i Instagramie. "

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

TOP